środa, 14 marca 2012

6. more problems

Nie byłam w ciąży. Jednak wiedziałam po czytaniu portali i gazet, że o ciąży można się dowiedzieć w trzecim czy czwartym tygodniu, więc nie cieszyłam się na przyszłość. Zresztą co takie badania miały mi powiedzieć. Test ciążowy szybciej to by mi wytłumaczył. Weszłam na Twittera, Facebooka i jakieś portale plotkarskie. Oczywiście tematem numer jeden była bójka chłopaków. Nawet nie wiem po co im ona była. W trends na Twitterze było moje imię i nazwisko. Dziwnie się z tym czułam tym bardziej, że nagle przybyło mi ponad 1000 obserwujących. Napisałam takiego tweeta : nie wiem co wam strzeliło do głowy chłopaki, ale wiedzcie, że was uwielbiam i jednego z was kocham. Włączyłam Birdy - People Help The People i zaczęłam myśleć nad tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie. Nad Justinem, Louisem, Harrym i tym, że znów mogę być w ciąży. Wiedziałam, że mam córkę Lilly, i że dla niej muszę być silna, lecz to mnie przerastało. Wszystko dzieje się za szybko. Zamówiłam taksówkę i pojechałam nią do centrum handlowego, kupiłam sobie jakąś książkę i zabawkę dla Lilly i poszłam na przystanek. Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus do miejscowości babci zapłaciłam za bilet i siadłam na początku obok starszej kobiety. Chciałam na końcu, ale siedziały tam jakieś metale, więc wolałam siąść z przodu. Nie wiem czemu  zdecydowałam się siąść obok tej kobiety, chyba to, że w książkach podobały mi się rozmowy starszych pań z zakłopotanymi nastolatkami. 
-  Jak się nazywasz dziecinko ? - spytała mnie pani, która siedziała obok mnie. 
- Carly, miło mi, a pani ?
- Margaret. A lat masz ile ?
- Siedemnaście.
- Widzę, że masz jakieś kłopoty.
- Czemu pani tak sądzi ?
- Widzę to.
- Trochę ich mam. Zakochało się we mnie trzech chłopaków i to przyjaciele, stoczyli o nawet bójkę o mnie. Jeden z nich, mój przyjaciel od dziecka wylądował w szpitalu. Dziś w nocy, ktoś mnie zgwałcił i to już moje drugie dziecko, jeśli byłabym w ciąży. Mam 4 letnią córkę, też w wyniku gwałtu, ale mojego brata. Nie chciałabym tracić tego dziecka jeśli tak jest.
- Carly, co do tego chłopaka to wybierz tego, który jest najbliższy twemu sercu, a co do dziecka, jeśli będziesz je mieć to je uródź, dasz radę, przy chłopaku, który naprawdę Cię kocha i ty kochasz go tak samo. 
- Jest pani tego pewna ? - spytałam jej.
- Tak. Myślę, że ułoży Ci się w życiu Carly - powiedziała wychodząc z autobusu. 
- Dziękuje pani Margaret. 
Wyciągnęłam z torby iPhona i wysłałam Harry'emu SMS czy może przeprowadzić ze mną rozmowę przez kamerkę w iPhonie. Odpowiedział szybko, że może, więc zadzwoniłam i czekałam, aż pokaże mi się on na ekranie. Gdy się pojawił zaczęłam. 
- Harry, muszę powiedzieć Ci coś ważnego. Po tym możesz mnie znienawidzić. Możesz mnie uznać za debilkę, czy co tam jeszcze chcesz.
- Co jest Carly ?
- Bo ja Cię kurwa kocham Harry. Na początku kochałam jak przyjaciela, bo byliśmy nimi w podstawówce. Potem naprawdę się w tobie zakochałam i straciłam głowę. Po jakimś czasie wziąłeś udział w X Factor, stałeś się sławny, a ja nadal Cię kochałam, nie zapomniałam jaki jesteś naprawdę. Teraz gdy się spotkaliśmy mogę Ci wyznać moje sekrety, ale może to jak spotkamy się gdzieś na jakimś odludziu.  Ja Cię Harry kocham i naprawdę nie wiem czemu to w sobie tak dusiłam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że chcę sobie ułożyć życie. Dziękuje pani Margaret za to.
- Dziękuje, że mi to powiedziałaś Carly, bo ja też cię cholera kocham. Dziś wychodzę ze szpitala po 14, bo wyniki mam pozytywne Gdzie chcesz się spotkać ?
- Wiesz gdzie mieszka moja babcia ?
- Tak w Herdvoor.
- Jadę do niej, przyjedź tu proszę. Ja zostanę u niej do jutra.
- Dobrze przyjadę.
- Dziękuję Harry.
- Nie ma za co Carly.
Pożegnałam się z Harry'm i rozłączyłam się, bo byłam na miejscu. Wyszłam z autobusu i udałam się w stronę domu babci. Po podwórku na rowerze jeździła Lilly, która gdy tylko mnie zauważyła przybiegła do furtki i rzucił mi się na szyję. Z małą na rękach poszłam do domu. Babcia ucieszyła się na mój widok. Piekła akurat naleśniki. 
- Cześć babciu !
- Witaj Carly ! Co ty tu robisz ?
- Chciałabym wziąć Lilly do siebie.
- A rodzice ? 
- Na pewno mnie zrozumieją. Zresztą sytuacja się powtórzyła.
- Ale jaka sytuacja ? 
- Ta co z Mike'm.
- Matko święta dziecko.
- Jeszcze nie wiem czy jestem w ciąży, bo to wydarzyło się dziś w nocy.
- Idź na razie do Lilly i ją spakuj. Potem porozmawiamy.
- Zostanę u ciebie na noc i przyjedzie Harry, dobrze ? Z Louisem się pokłóciłam.
- Dobrze Carly, ale zacznij Lilly pakować, bo ona ma trochę tych rzeczy.
- Dobrze, już idę.
- W schowku masz walizki.
- Okey, dzieki.
Wyszłam na podwórko i poszłam po Lilly.
- Lilly ! Chodź do mamy ! - powiedziałam.
- Już biegnę ! 
- Słuchaj, idziemy się spakować, bo będziesz od jutra mieszkać u mnie w Londynie, dobrze ?
- Z tatim Louisem ? 
- Nie wiem, pokłóciłam się z nim. 
- Czemu ? - spytała mnie słodko Lilly.
- Nie zrozumiesz tego, chodź się pakować.
Lilly szybko pobiegła do swojego pokoju i zaczęłam wyciągać swoje ubrania z  szafy. Ja w tym czasie poszłam po walizki, a potem z nimi do pokoju małej. Poskładałam wszystkie ubrania, powsadzałam buty,zabawki, książeczki i plecaczki małej do walizek i zajęły nam one 3 walizki. Wyrobiłyśmy się akurat na obiad. Zjadłyśmy naleśniki i postanowiłam pójść z małą na spacer. Ubrałam ją w sweterek i ruszyłyśmy w stronę parku. Bawiłam się z małą na placu zabaw, gdy w oddali zauważyłam Harry'ego. Szedł w naszą stronę. Gdy go zobaczyłam od razu się uśmiechnęłam i rzuciłam mu się na szyję. 
- Harry, ciesze się, żę Cię widzę.
- Ja też Harry. Skąd wiedziałeś, że tu jestem ?
- Twoja babcia mi powiedziała.
- Mamo chodź do mnie ! - krzyczała Lilly.
Poszłam do niej, a Harry miał bardzo zdziwioną minę. 
- Carly , jest coś czego nie wiem ? - spytał. 
- Porozmawiamy o tym potem, pójdziemy na spacer i wszystko Ci wytłumaczę. Odprowadźmy Lilly do domu, a potem pójdziemy i wszystko Ci wytłumaczę, dobrze ? 
- Dobrze. 
- Lilly chodź do domu już. Zimno się robię. 
- Dobrze, dobrze.
Lilly pożegnała się z koleżankami i poszliśmy do domu. Zostawiłam ją tam i poszliśmy z Harry'm na spacer na łąkę. 
- Więc powiesz mi o co chodzi z Lilly ?
- Pamiętasz jak mieliśmy po 13 lat i nie chodziłam do szkoły ? 
- Tak. 
- Mike, mój brat, kojarzysz go pewnie, pod nieobecność rodziców zgwałcił mnie, a Lilly to moja córka, którą urodziłam w wieku 13 lat. To dlatego nie chodziłam wtedy do szkoły. Zawsze przedstawiałam Ci ją jako moją kuzynkę. Potem przeprowadziliśmy się do Londynu i mała tu została. Byłam u niej z Louisem przed wczoraj i uważa za Louisa za swojego tatę, a mnie mamę, ale to drugie to prawda.
- Czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej ?
- Bałam się. Teraz stwierdziłam, że to jest odpowiedni czas. Wczoraj wieczorem wracałam z Justinem od ciebie ze szpitala i znów do tego doszło i nie wiem co zrobię jeśli znów będę w ciąży.
- Razem damy radę. Przeprowadzisz się z Lilly do nas, obiecuję Ci, że razem damy radę.
- Dziękuje Harry - powiedziałam i pocałowałam go w usta. Nie był to zwykły pocałunek, wsadziłam język w jego buzię i robiliśmy dosyć ciekawą gimnastykę języka. Nagle zrobiło się ciemno i zaczął padać deszcz. Spojrzeliśmy się z Harry'm, niebo i znów zaczęliśmy się całować, lecz po kilku chwilach postanowiliśmy wrócić do domu. 


*  *  *
Ten rozdział miał być dłuższy, ale i tak jest długi jak na mnie. Myślę, że będzie się podobać :)

poniedziałek, 12 marca 2012

5. why ?

* Oczami Carly *

Obudziłam się w łóżku, z jakimś nieznanym mi mężczyzną. Spał, więc szybko pozbierałam swoje rzeczy z podłogi, ubrałam się i szybko po cichu wyszłam z jego domu. Nie wiedziałam gdzie jestem, ale wiedziałam, że w Londynie, bo z oddali widziałam Big Bena. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy iPhona i sprawdziłam, która godzina. Przy okazji zauważyłam, że mam 10 nieodebranych połączeń to od Polly, to od Justina. Sprawdziłam, czy mam przy sobie jakieś pieniądze i zadzwoniłam po taksówkę. Przyjechała ona szybko. Wsiadłam do niej, podałam mężczyźnie adres i pojechaliśmy w stronę mojego domu. W drodze wysłałam SMS Justinowi i Polly, że jest wszystko okey i że za jakieś 20 minut będę w domu, bo jestem na zakupach. Nie wiem czemu ich okłamałam. Nie chciałam ich niepokoić. Gdy byliśmy na miejscu zapłaciłam kierowcy 10 funtów i pobiegłam do domu. Rodziców oczywiście nie było, za to na schodach domu siedzieli Polly i Justin. Zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć. 
- O co wam chodzi ? - spytałam.
- Naprawdę byłaś bez makijażu, w potarganych włosach i brudnych ciuchach na zakupach ? - spytała Polly.
- Jest dopiero 9, naprawdę byłaś na zakupach ? 
- Matko, czemu wy mnie podejrzewacie ? - powiedziałam siadając na schodach oraz zaczęłam płakać.
- Carly co jest ? - spytał Justin.
- Bo wczoraj jak rozstaliśmy się na zakręcie, pocałowaliśmy się i ja poszłam w stronę domu. Jakieś 50 metrów stąd za rękę chwycił mnie jakiś stary facet i zaciągnął w krzaki, wcisnął mi do ust jakąś tabletkę i obudziłam się dziś u niego w łóżku.
- Ja pierdole, Carly czemu mi tego nie napisałaś w SMSie ?! - krzyknął Justin. 
- Nie chciałam was martwić. 
- Carly, do cholery przecież on cię zgwałcił ! Pożyczę auto od Harry'ego i pojedziesz na policję złożyć zeznania, ale najpierw idź się trochę ogarnąć. 
Wbiegłam do domu z prędkością światła. Weszłam do swojego pokoju, ubrałam fioletową bluzę z Adidasa, czarne rurki, białą bokserkę i fioletowe Vansy, a do tego wzięłam czarną torbę z Nike i wsadziłam do niej iPhona i portfel. Uczesałam włosy, lekko się umalowałam i zawiązałam na włosach czarną bandamkę. Justin podjechał pod mój dom i weszłam do auta i siadłam obok Justina z przodu, a z tyłu siedziała już Polly. Podjechaliśmy jeszcze do McDrive po jakieś jedzenie na szybko, zjedliśmy je i pojechaliśmy na policję. Ludzie mnie tu znali, więc nie zdziwili się, że biegnę do gabinetu taty. Nie wiem czemu, ale bałam się o tym powiedzieć innym osobą z policji, a jemu ufałam.
- Carly ! Gdzie ty dziecko byłaś całą noc ? 
- Właśnie muszę o tym Ci powiedzieć.
- Co się stało ? 
- Wracałam z Justinem od Harry'ego ze szpitala, gdy już się z nim pożegnałam rozeszliśmy się w stronę naszych domów, jakieś 50 metrów od naszego jakiś facet chwycił mnie za rękę i wciągnął w krzaki oraz wcisnął mi do buzi jakąś tabletkę. Obudziłam się u niego łóżku, wróciłam potem do domu i Justin kazał mi tu z nim i Polly przyjechać.
- I dobrze chłopak zrobił. Jesteś ofiarą gwałtu. Skoro wiesz gdzie wychodziłaś o pojedziesz ze mną radiowozem do tego gościa.
- Tato nie proszę. Ja się boje.
- Nie bój się. To nic nie da, a tak schwytamy go i będzie dobrze.
- A czy Polly i Justin będą mogli jechać z nami ?
- Tak. Czekajcie na mnie przy wyjściu. 
- Dobrze.
Wybiegłam z gabinetu taty i pobiegłam do wyjścia, czekali tam na mnie Justin i Polly. 
- Jedziemy do tego gościa radiowozem.
- Ale wszyscy ? - spytała Polly.
- Tak.
Tata szybko przyszedł z dwoma policjantami. Spojrzałam na nich i zmierzyłam wzrokiem, a następnie poszliśmy do radiowozu i pojechaliśmy do w stronę domu tego faceta. Tata z policjantami wyszedł, a ja z moim chłopakiem i przyjaciółką w samochodzie. Zadzwonili do drzwi dzwonkiem i otworzył im ten sam mężczyzna.
- Dzień dobry, komisarz państwowej policji Frank Stace. Jest pan aresztowany pod zarzutem gwałtu mojej córki - powiedział mój tata.
- O co do cholery panu chodzi ? - spytał facet.
- O to co pan zrobił wczoraj w nocy.
Założyli mu kajdanki na ręce i wsadzili do auta z kratę. My siedzieliśmy tuż przed nią, mężczyzna dziwnie się na mnie patrzył. Odwróciłam wzrok i przytuliłam się do Justina. Gdy byliśmy na policji, wyszliśmy z auta, a gwałciciela policjanci zaprowadzili do celi. Wsiedliśmy do  auta Harry'ego, które pożyczył od niego Justin podczas jego nieobecności i pojechaliśmy do niego do szpitala. Weszliśmy do jego sali. Byli tam Niall, Liam, Louis i Zayn, na którego Polly od razu się rzuciła. Harry leżał uśmiechnięty na łóżku. Podeszłam do niego i dałam mu przyjacielskiego całusa w policzek.
- Hej Hazza. Jak się czujesz ? - spytałam.
- Lepiej niż wczoraj. A co u ciebie słychać ? 
Odwróciłam wzrok na Justina, a ten chyba wiedział o co chodzi i skinął głową. Nie wiedziałam czy mam mówić o tym przy wszystkich. Siadłam koło niego i powiedziałam :
- Wszystko jest okey.
Pogadaliśmy trochę z Harry'm, lecz po jakiś 40 minutach przyszła pielęgniarka, po to, aby wziąć naszego loczka na badania. Justin podszedł do mnie i cicho powiedział: 
- Carly, nie sądzisz, że ty też powinnaś zrobić sobie badania ? 
- I tak one jeszcze dziś nic nie wykażą.  
- O czym gadacie ? - powiedział Liam i do nas podszedł.
- O niczym - powiedział Justin i Liam odszedł. 
- Okey, Justin pójdę na te badania, ale chodź ze mną. 
- Dobrze . 
Wyszliśmy z sali pod pretekstem, że idziemy do bufetu. Udaliśmy się do pokoju badań dla osób, które nie leżały w szpitalu. Zrobiłam sobie wszystkie potrzebne do stwierdzenia czy przypadkiem nie jestem w ciąży, po raz kolejny badania i wróciliśmy do sali. Leżał tam już uśmiechnięty Harry. Siedział koło niego tylko Louis. 
- Carly, musimy porozmawiać - powiedział Louis. 
- Okey, ale o co ci chodzi ? - spytałam.
- Zaraz się dowiesz. Chodź na korytarz. 
Wyszliśmy z Louisem na korytarz, a w tym czasie Justin i Harry mogli sobie porozmawiać. 
- Carly. Wiem, że coś jest nie tak, powiesz mi ?
- Mogę Ci zaufać ?
- Tak, Carly możesz.
- Zostałam zgwałcona dziś w nocy, gdy wracałam ze szpitala od Harry'ego.
- A co jeśli będziesz w ciąży ? 
- Nie wiem. Nie chce o tym teraz myśleć. Możemy iść na salę ? 
- Okey. 
Siadłam obok Harry'ego na łóżku i cały czas się do niego uśmiechałam, jednak w głębi duszy zadawałam sobie to pytanie, które powiedział Louis. Co będzie jeśli będę spodziewać się drugiego dziecka ? Ja mam tylko 17 lat. Nie dokonam aborcji, bo wiem, że będę tego żałować. Postanowiłam iść do domu i nad tym wszystkim pomyśleć.
- Przepraszam. Muszę iść do domu nad czymś pomyśleć. 
Gdy byłam już przy wyjściu nagle usłyszałam za sobą czyjś głos.
- Carly Stace ? 
- Tak. 
- To twoje wyniki badań.
- Dziękuje - powiedziałam i schowałam je do torby. Nie chciałam ich teraz oglądać. Wyszłam przed szpital i wsiadłam do taksówki. Zapłaciłam kierowcy i pokierowałam się w stronę domu. Otworzyłam drzwi poszłam na górę do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafki laptopa oraz wyniki badań z torby i zaczęłam je analizować. Znalazłam  na internecie stronę gdzie te wyniki były bardzo dobrze wyjaśnione. Wynikiem byłam bardzo zaskoczona. 


*  *  *
Więc z rozdziału jestem zadowolona. Chciałabym wam serdecznie podziękować
za ponad 1000 wejść. Massive thanks and #muchlove <3

piątek, 9 marca 2012

4. moments

* Oczami Justin'a *


Siedzieliśmy w jakiejś sali. Jedno okno na jakieś 20 metrów kwadratowych i jeszcze okno rozmiarów, okna jak w piwnicy.  Jakieś dwa halogeny ledwo świecące, na środku duży stół, a przy nim ja, Justin Bieber, całe One Direction,  Carly Stace, Polly McCruger oraz ojciec Carly, który miał nas przesłuchać. 
- Louis to ty zacząłeś tą bójkę ? 
- Tak, a co do cholery to ma znaczyć. To tylko była zwykła sprzeczka.
- Po pierwsze to bójka ta odbyła się w centrum miasta, powiesz mi jaki był jej powód ?
- Dobra. Ja, Harry i Justin zakochaliśmy się w pana córce, a ja jestem cholernie o nią zazdrosny i nie wiem co mi strzeliło do pały. 
- Lou, mogłeś to załatwić w inny sposób, a nie bójką - powiedziała nagle Carly.
- Wiem to Carly. Nie wiem co strzeliło do pały jak już mówiłem. 
Nagle Harry zrobił się blady i upadł z krzesła na podłogę. Ja zerwałem się ze swojego i szybko zacząłem robić mu sztuczne oddychanie, bo zemdlał. Carly zadzwoniła na pogotowie, które przyjechało po kilku minutach.  
- Louis, na razie wszystko. Dobrze, że wyjaśniłeś wszystko szybko i nie musieliśmy ciągnąć długiej rozmowy - powiedział tata Carly.
Harry'ego lekarze przenieśli na nosze i zanieśli do karetki. 
- Jest ktoś z jego najbliższej rodziny ?
- Nie, ale jestem jego najlepszym przyjacielem - powiedziałem.
- A ja przyjaciółką - powiedziała Carly.
- Dobrze to biegnijcie do karetki. Reszta niech jedzie z panem Stace, dobrze ?
- Tak, jasne Megan - powiedział tata Carly , który najwidoczniej znał sanitariuszkę bardzo dobrze. 
- No biegnijcie do karetki - powiedziała. Ja z Carly pobiegliśmy do auta, a reszta poszła do terenówki pana Stace. 
Wsiedliśmy do karetki wraz z panią Megan i nie mogliśmy uwierzyć patrząc na Harry'ego. Leżał nieprzytomny, lekarze go cały czas reanimowali. Louis zachował się gorzej od debila robiąc to Harry'emu. Carly położyła głowę na ramieniu i zaczęła płakać, a jej łzy lądowały na mojej bluzce. Przytuliłem ją i pocałowałem we włosy. 
- Carly, nie płacz. Lekarze go uratują - powiedziałem.
- Justin, to nie tak. Harry jest po prostu jednym z One Direction, a bez niego, jeśliby zmarł to już nie będzie to samo. 
- Wiem to. Harry jest moim przyjacielem.
Po tych słowach karetka się zatrzymała, bo byliśmy w szpitalu. Wynieśli Harry'ego z karetki i zanieśli go na salę. Wyszliśmy z Carly z auta i poszliśmy za lekarzami, a za nami tata Carly i cała reszta.


* Oczami Carly *

Weszliśmy do szpitala i pobiegliśmy w stronę recepcji na izbie przyjęć. 
- Proszę pani, na której sali leży Harry Styles ? - zaczęłam mówić do pielęgniarki, która siedziała w recepcji.
- Harry leży pod 9, ale posłuchaj. Nie możesz wejść do Harry'ego. Lekarze właśnie podłączają go do różnych aparatur. Z tego całego ich gwaru słyszałam, że ma zagrożenie życia. 
Na te słowa załamałam się. Dobrze, że Justin stał za mną. Obróciłam się w jego stronę, położyłam mu głowę na ramieniu i zaczęłam płakać. Justin wziął mnie na ręce i siadłam wraz z nim na krześle.
- Louis, debilu co ty zrobiłeś Harry'emu ? Widzisz jak Carly cierpi ? Może ona Cię nie kocha, kocha Harry'ego. Nie pomyślałeś o tym ?
- Kuźwa, przymknij się Bieber - powiedział Louis.
- Grozisz mi ?
- Ej, ej chłopaki uspokójcie się - powiedział Liam.
Louis się uspokoił, wstał i założył ręce za szyję i mówił coś pod nosem. Poczułam jak obok mnie siada Polly i gładzi mnie po włosach.
- Carly nie płacz - powiedziała.
- Po.. Po.. Polly, ale ja n..n..nie mogę. Harry'ego znałam już w podstawówce. Byliśmy wtedy przyjaciółmi, ale potem kontakt się urwał. Nie chciałam Ci o tym mówić, ale umówiłam się z Louisem, żeby spotkać Harry'ego. Wiedziałam, że on jest teraz w One Direction  wraz z nim.
- Nie mówiłaś mi tego.
- Pochodzę z tego miasta, co Harry. Rodzice musieli się tu przeprowadzić, bo tata dostał tu nową posadę. Gdy dowiedziałam się, że Harry tu mieszka byłam strasznie szczęśliwa. Stwierdziłam, że nie będzie miał dla mnie czasu, bo jest sławny. Spotkałam go, a teraz ?
- Carly będzie dobrze, uwierz - powiedziała i poszła do Zayn'a, który ją wołał. Justin mnie przytulił i pocałował. Wplotłam mu ręce i zaczęłam wpajać się w jego usta. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a ten wyszeptał mi do ucha ' Kocham Cię ', a ja wyszeptałam do jego ucha ' Trudno ciebie też nie kochać, kocham Cię ' i znów zaczęliśmy się całować. Kątem oka zobaczyłam, że Zayn całuje się z Polly. Chyba dlatego ją wołał. Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy głos lekarza. 
- Kto jest tutaj z najbliższych osób Harry'ego ? 
- Liam, Zayn, Niall ... - zaczęłam.
- Carly i Justin oraz Louis - powiedzieli zgodnie chłopaki.
Spojrzałam na nich z miną typu WTF ? i powiedziałam cicho : 
- Louis ? Przecież to on zrobił to Harry'emu ! 
- Zaufaj nam - powiedział Niall. Nie wiedziałam o co im chodzi. 
- Więc, Carly, Justin i Louis chodźcie za mną - powiedział lekarz. Weszliśmy za lekarzem do sali i zobaczyliśmy Harry'ego podłączonego do tych wszystkich sprzętów. Nie mogłam uwierzyć, że stało się to naszemu przyjacielowi. Przytuliłam się do Justina i patrzyłam na mówiącego do nas lekarza.
- Więc, Harry przeżyje na osiemdziesiąt procent. Dostał silnego wstrząsu mózgu i ma lekkie złamanie czaszki, ale będzie dobrze - powiedział lekarz - zostańcie z nim, a ja pójdę po resztę. Louis siadł na kancie łóżka, chwycił Harry'ego za rękę i zaczął mówić. 
- Harry, zachowałem się jak kompletny debil, moją głupotą możesz stracić życie. Matko jestem debilem do kwadratu, matołem i wszystkim co najgorsze. Nie wybaczę sobie tego do końca życia.
- Lou, wybaczam Ci - powiedział ledwo Harry.
- Harry, naprawdę ? Ja mogłem Cię zabić.
- Tak.
Uśmiechnęliśmy się z Justinem do siebie o podeszliśmy do Harry'ego.
- Hazza, jak się czujesz ? - spytał Justin.
- Bywało wiele lepiej - powiedział, a w tym czasie do sali weszli Liam, Niall, Zayn, Polly i mój tata. Przytuliłam się do Justina i patrzałam na leżącego na łóżko, lekko uśmiechającego się Harry'ego. Sama nie wiem co w tym momencie czułam. Czy przyjaźń czy coś więcej. Polly cały czas przytulała się do Zayn'a i obdarowywała go całusami. Sama zresztą zaczęłam to robić z Justinem. Było już dosyć późno, więc wszyscy oprócz mnie i Justina postanowili wrócić do domu. Ja powiedziałam tacie, że jeszcze zostanę z Justinem przy Harry'm. Wszyscy wyszli i byłam tylko ja, Justin i Harry. Czuł się on nie zbyt dobrze i usnął, jednak ja i Justin nie poszliśmy. Justin poszedł kupić nam coś do przekąszenia. Ja chciałam tylko kawę i frytki, wiem, że niedobre połączenie, ale musiałam. Gdy Justin wyszedł chwyciłam dłoń Harry'ego i zaczęłam ją gładzić kciukiem.
- Harry, pamiętaj, że ja zawsze będę twoją przyjaciółką i nigdy cię nie zostawię.
- Wiem Carly - powiedział cichym głosem, bo się przebudził, a potem znów usnął. Justin akurat przyszedł z naszym jedzeniem. Zaczęłam popijać gorącą kawę i pomału przeżuwałam frytki. Justin szybko jadł swojego hamburgera, popijając go colą. Po około dwóch godzinach godzinach czuwania przy Harry'm poczułam zmęczenie. 
- Justin, jestem strasznie zmęczona. Chodźmy już. 
- Dobrze.
Dałam Harry'emu przyjacielskiego całusa w policzek i wyszliśmy z sali. Udaliśmy się w stronę domów. Gdy byliśmy przy zakręcie, na nasze ulice, pocałowałam się z Justinem na pożegnanie i poszłam w stronę domu. Nagle usłyszałam zza krzaków jakiś szelest.Wyszedł z nich jakiś mężczyzna około może 40-stki. Chwycił mnie za rękę i wciągnął w krzaki. Wcisnął mi do buzi jakąś tabletkę i przed oczami zrobiło mi się czarno.


*  *  *
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :).  Ogólnie jestem z niego zadowolona. Dziś
był naprawdę fajny dzień. :)